
Gdy Luna podrosła na tyle, by z nią wychodzić na dwór, okazało się, że stała się "księżniczką osiedla". Wszyscy zachwycali się jej urodą. Był to powód do dumy, ale też do refleksji. Ludzie uwielbiają głaskać śliczne pieski, ale mało który człowiek przygarnąłby małego kundelka. Bez zobowiązań, zawsze wygodniej i bezpieczniej w końcu!
Było kilka takich przypadków, że Luna oddaliła się sama od domu i trzeba było jej szukać. Zdarzało się to zazwyczaj po spacerach z moimi braćmi. Biedaczka, sama nie potrafiła odnaleźć naszego domu, co ogłaszała tragicznym szczekaniem. Za każdym razem, rozpoznaje głosy moich psów, wtedy też tak było. Jednego razu zobaczyłam, jak Luna biegnie przez ulicę, a za nią zgraja psów. Okazało się, że była w tym czasie szczególnie dla nich atrakcyjna. Na szczęście nie doszło do żadnej tragedii. Szybko pomogliśmy jej wbiec do domu.
W pewnym momencie, odkryty został u Luny talent wokalny (to po pani :P ). Psina pięknie zawodzi przed każdym wyjściem na spacer, czym doprowadza nas do łez z śmiechu. Poza tym może się ona pochwalić umiejętnościami podawania łapki, proszenia, robienia "fik", kłaniania się, siadania na życzenie, które w szybkim tempie sobie przyswoiła. Rzadko jednak czyni to bezinteresownie, licząc na małe co nieco.
 Gdy zmarł Wektor, Luna merdała radośnie ogonem, nie rozumiejąc powagi sytuacji. Przez trzy miesiące była bez psiego przyjaciela. Po tym okresie pojawił się Kenny, który prawie od razu skradł jej serce. Jak się później okazało, nie tylko to jej skradł. Luna bowiem w 4 wiośnie swego życia, poczęła ośmioro maluchów!
W tej chwili żyje sobie błogo wraz z resztą zwierzęcej rodzinki, nie świadoma, że czeka ją być może sterylizacja.
Lunia jest naprawdę kochanym psem, ze "schroniskowym urokiem". Jest małym tchórzem, żebrze przy jedzeniu, ale prócz tego kocha swoich właścicieli całym sercem, okazując przy tym wiele czułych gestów, np. namiętne pocałunki, których staramy się unikać.
|